sobota, 31 stycznia 2015

Dwa w jednym czyli jasełka z okazji Dnia Babci i Dziadka:)

 3-letnie przedszolaki, deklamujące wierszyki, śpiewające lub po prostu stojące na scenie dla babć i dziadków to sama słodycz. Dzieciaki walczyły same z sobą, by się skoncentrować na zadaniu i podołały temu trudowi!
 Z trzech królów ostał się tylko jeden, pozostali zachorowali na ospę lub grypę. Pastuszek w futrzanym serdaczku dostał ataku kaszlu przed samym występem. Poza tym było mu gorąco w tym stroju. Jak tylko pozbył się futerka i pokonał kaszel, bardzo ładnie się zaprezentował. Maryję pokonała trema i nie była w stanie przemówić. Ale nadrobiła to ślicznym uśmiechem i słodką aparycją. Józef z klasą powiedział, co wiedział i pięknie reprezentował świętą rodzinę . Aniołki trochę się wierciły, tarły oczka, ziewały, niektórym zebrało się na płacz, ale  generalnie rozkosznie wyglądały w swoich  sukieneczkach, ze  skrzydełkami na plecach. Jeden z pastuszków  siedział przy ognisku ze spuszczoną głową. Był podekscytowany swoim przebraniem i  zapoznawał się z kostiumem.  Usilnie paluszkami próbował rozwiązać sznurek zawiązany w talii, bawił się rogiem kamizelki i myślami był daleko. Mój mały pastuszek w brązowym kowbojskim kapeluszu siedział z nieruchomą buźką, chyba to  ognisko go zahipnotyzowało. Nie dziwię się..Ja też tak się zachowuję,  gdy tylko jestem w pobliżu ogniska, czy paleniska w kominku....  Na to wszystko spoglądał z uśmiechem papierowy wielbłąd, a migoczące gwiazdki dumnie trzymały się na granatowym, materiałowym niebie. 
A dziadkowie i rodzice z trudem ukrywali łzy ze wzruszenia. Niektórzy nawet nie próbowali walczyć ze łzami. Było cudnie. Kochane dzieciaki, byłyście wspaniałe!




czwartek, 29 stycznia 2015

Jak tu podeść mamę? psychologiczne narzędzia skutecznego egzekwowania

Jak tu nie poddać  się dziecięcym metodom, dodam metodom często wysublimowanym, egzekwowania tego, czego chcą. Nieraz byłam świadkiem w sklepie, jak dziecko robiło dantejskie sceny, tylko dlatego, że mama, czy tata nie chcieli kupić mu tej zabawki, która tak się do niego uśmiechała z półki.
 I co wtedy robić? Nie odpuszczać, czy kupić zabawkę i uciec jak najszybciej ze sklepu? Na pewno następnym razem KATEGORYCZNIE zabrania się brania takiego potomka do sklepu dla dobra jego i jego rodziców.
 Mój Kubuś na szczęście nie nadużywa tych swoich ukrytych zdolności, choć trzeba dodać,że je posiada. A jakże! Gdy chce coś dostać najpierw się uśmiecha słodko i robi maślane oczy i tak śmiesznie się pręży! Gdy to nie zadziała, próbuje użyć swojego sprytu.
Ostatnio miał ochotę obejrzeć bajkę w telewizji. Zaczął swoje zdanie od słów: JA CHCĘ...ale w porę się zreflektował, że popełnił błąd i wycofał z kontynuacji żądania. Po czym zapytał: MAMO, CZY CHCESZ WŁĄCZYĆ MI BAJKĘ? i jak miałam mu odmówić? Nie potrafiłam, nie umiałam i nie chciałam mu odmówić!


Każda z powyższych min nie jest przypadkowa :)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Krótka historia o kapciach

Czy zdarzyło Wam się  w roztargnieniu wyjść na zewnątrz w kapciach? Nie mam tu na myśli  wyjścia w domowych pantoflach do ogródka, czy do skrzynki pocztowej po listy. Czy zdarzyło Wam się w takim nieformalnym obuwiu pójść do sklepu,  do przychodni lub innego publicznego przybytku?
Mój M. w swoim zamyśleniu zapomniał o tym, by zmienić Kubusiowi obuwie i wyszli tak  z przedszkola. Dopiero po chwili zauważył, że jego dziecko idzie po śniegu w pantoflach.  Na szczęście to nie był długi spacer do parku, tylko dystans oddzielający ich od auta zaparkowanego koło przedszkola. Poza tym w połowie drogi M. zorientował się ,że coś tu się nie zgadza i obaj zawrócili do szatni. Teraz M. się zastanawia, czy pantofle Kuby wyschną na jutro ? Tak na wszelki wypadek spakujemy zapasowe pantofle.
Ja na sumieniu mam malutki incydent i znowu z Kubą w roli głównej. Muszę się przyznać, że raz Kubusia w skarpetkach (na szczęście nie w kapciach) umieściłam w wannie pełnej wody. Dramatu nie było:) Raczej konsternacja Kuby i mój śmiech, zaraz po tym, jak klepnęłam się w czoło!
A co do pantofli, to od razu przypomina mi się książka o Stulatku, który wyskoczył przez okno i zniknął.  Jak to Allan Karlsson stał wśród bratków na rabacie wzdłuż jednej ze ścian domu spokojnej starości i się wahał. Miał na sobie brązową marynarkę, brązowe spodnie  i parę brązowych kapci.(...) Aktualnie uciekał z własnego przyjęcia urodzinowego.Abstrahując od tematu, stulatek był urokliwy i tytuł książki też.  Okazało się, że wśród  znajomych staruszka można było wymienić  Trumana, Churchilla i Stalina. A potem wyszło na jaw, że  poznał się także z  Mao Zedongiem. HMMM W pewnym momencie zaczęła mnie ta historia nudzić. Bo jakby powstało kilka tomów tej staruszka historii, to można by było wymieniać tych sławnych ludzi, którzy żyli w tym samym czasie, a których nie zdążył poznać. A taki fajny był z tego staruszka staruszek w obszczykapciach.
I tu przydałoby się zdjęcie z kapciami z domowej kolekcji, ale będzie zdjęcie z internetu: