wtorek, 16 marca 2021

Jednorożec

Ignacy poprosił mnie o przeczytanie na dobranoc książki o jednorożcu. Bardzo mnie to zaskoczyło. Jednorożec w naszym domu?hmmm........Sprawa się szybko wyjaśniła - chodziło o nosorożca, a dokładnie o książkę "Kto chciałby rozweselić pechowego nosorożca?".

Jednorożec, nosorożec - brzmi podobnie, tu róg,  tam dwa...nietrudno o pomyłkę:)

 


 


sobota, 9 maja 2015

Kuba w Górach Stołowych

Mój manifest pogodowy wyrażający bunt przeciwko niekorzystnej aurze podczas weekendu majowego opłacił się:) Pogoda się udała, choć nie była perfekcyjna. W piątek padało do godziny 14.00, ale później było ok i podjęliśmy wyzwanie eksploracji labiryntu Błędnych Skał. Kuba był zachwycony i z entuzjazmem lawirował pośród wąskich skalnych otworów. Takie przejścia nie stanowiły dla niego żadnego problemu, choć dla tych z większą masą ciała niektóre szczeliny mogły się okazać przeszkodą nie do pokonania. Nasza grupa przeszła trasę w 100%, bez żadnych strat moralnych- tzn. nikt nie utknął w przejściu i nie został wyśmiany przez tłum turystów.
Kolejny dzień- kolejna wyprawa. Cel - Skalne Miasto w Adrszpach....Tak, tak, wiem, że to nie obszar Gór Stołowych...ale też jest pięknie! Trasy stworzone dla rodzin z małymi dziećmi, można wspomóc się wózkiem....Generalnie  po terenie Skalnego Miasta nie można poruszać się na rowerze....ale dziecięce rowerki biegowe nie podlegają temu zakazowi..(prawdopodobnie)....takie pojazdy uprzywilejowane bez pedałów. Kuba korzystał na trasie z rowerka biegowego i nikt nas nie wyrzucił z terenu parku, nikt nas nie pouczył i nie wlepił mandatu.
Trzeci dzień kolejne wyzwanie- zdobywamy Szczeliniec Wielki, najwyższy szczyt Gór Stołowych. Tu nie ma warunków dla rowerków i wózków. Trzeba liczyć na swoje nogi lub ramiona rodziców, które mogą ponieść dodatkowe  kilogramy nadbagażu. 20 kg Kubusia miało kilka załamań, wobec których tata i mama nie pozostali nieczuli i ponieśli ten słodki ciężar. Drogę w górę  po schodach rekompensowały widoki ze szczytu oraz ciekawe formacje skalne; skalny  wielbłąd, małpolud, kura itp. Zeszliśmy nawet do piekła- Piekiełka, szczeliny głębokiej na 25m, na dnie której wciąż leży śnieg. Po tych atrakcjach zgłodnieliśmy i udaliśmy się do smażalni ryb.....rybkę można było samemu złowić, co stanowiło nie lada wydarzenie.
Podsumowując, dziękuję wszystkim ponoszącym odpowiedzialność za korzystną pogodę:) było super. Nie wiem, czy to będzie nadużycie, ale proszę ponownie o ładną pogodę dziś i w niedzielę, ponieważ jedziemy na wieś do dziadków i chcemy pogrillować, a Kuba chce pobawić się w piaskownicy:) z góry dziękuję ! 
 

środa, 29 kwietnia 2015

majówkowe nastroje

Jak robi się ciepło, człowiekowi jest bliżej do natury...człowiek schodzi na ziemię  i  tak jest mu dobrze. Kto lubi boso chodzić po trawie, ręka w górę!.........możliwe, że nie wszyscy są entuzjastami takiego zachowania! Ale wszyscy lubią pikniki; niektóre zorganizowane na szybko, bez ładu i składu, niektóre zaplanowane od a do z przez kogoś, kto prawdopodobnie doskonale spełniłby się w roli wedding plannera; ze wspaniałym piknikowym koszykiem, schłodzonym białym winem, truskawkami, ciepłą bagietką z rozpływającym się masłem.....mniam... chyba wszyscy bez wyjątku  lubią poleżeć na zielonej trawie, niektórzy ze źdźbłem trawy między zębami i popatrzeć na przemykające po niebie chmury i pozastanawiać się, co im te sunące przed oczami białe obłoki przypominają....czasem można w nich rozpoznać dwugłowego smoka, czasem rozleniwionego żółwia, albo puszystego królika... A czasem te chmury są po prostu złośliwymi chmurzyskami; kłębią się, są ciemne i naburmuszone, nie w humorze - tak jak teraz - i w ogóle nie myślą, by zmienić swe nastawienie w związku z nadchodzącym weekendem majowym. Czy Matkę Ziemię nie obchodzą moje plany weekendowe? Jadę w Góry Stołowe podziwiać ten cud natury, a tu przewidywany jest przelotny deszcz i deszcz, zachmurzenie częściowe i całkowite....nie zgadzam się na to! jak w takich warunkach zbliżyć się do natury!!!??????Modlę się teraz o silny wiatr, który przegoni te paskudne chmurzyska.....ciągle mam nadzieję!
A póki co wspominam ubiegły weekend......było słonecznie, ciepło i leniwie....


wtorek, 14 kwietnia 2015

Najlepszy przyjaciel Miś

Kuba ma 3,5 roku, a  jego  miś jest kilka miesięcy starszy. Jego miś ma na imię Miś. Miś towarzyszy Kubie od jego narodzin, na dobre i na złe. To prawdziwi przyjaciele. Miś wspiera Kubę w każdym momencie,  towarzysząc mu podczas  wieczornego zasypiania, jak i w przedszkolu w kryzysowych chwilach. Miś chętnie jeździ z Kubą na wakacje i to nieważne, że Miś podczas wakacyjnych wędrówek ma bliskie spotkania z wszelkimi powierzchniami, po których zwyczajowo się chodzi lub jeździ (ciągnięty za supełek na czapce- brzmi to brutalnie, ale to nie przejaw sadyzmu,  lecz zapomnienia się wskutek zachwytu nad otaczającym pięknem). Miś geolog! Po tych ekspedycjach jest czarny jak węgiel. Jego przeznaczeniem jest pralka. Miś lubi wirować w pralce, to świetna zabawa, jak na karuzeli w wesołym miasteczku. Niestety każde pranie dodaje mu lat. Jego futerko się niszczy. Już nie wygląda tak młodo, nie jest taki puszysty jak po wyjściu ze sklepu.
Obawiam się, że misie żyją krócej niż ludzie. Hmmm. Mam jednak cichą nadzieję, że Miś dożyje sędziwego wieku i jakimś cudem zachowa resztki witalności ...I choć z czasem Kuba będzie zaniedbywał Misia coraz częściej, coraz rzadziej będzie zabierał go na wycieczki, do szkoły go w ogóle nie weźmie i  z czasem Miś trafi na półkę i będzie pokryty kurzem....to i tak będzie to kochany Miś, przyjaciel Kuby.   Nie wyobrażam sobie tego, że Miś mógłby opuścić  naszą rodzinę.

„Prawdziwy stajesz się dopiero wtedy, gdy już wykochano z ciebie większość sierści, gdy oczy ci wypadają i puszczają szwy, kiedy wyglądasz zupełnie żałośnie. Ale to jest bez znaczenia, bo skoro już jesteś Prawdziwy, to w oczach tego, kto cię kocha, nie możesz być brzydki. Brzydkim mogą cię nazwać tylko ci, którzy niczego nie pojmują”. „Bycie PRAWDZIWYM nie zależy od tego, jak jesteś zrobiony [...]. To jest coś, co może ci się przytrafić. Staniesz się PRAWDZIWY, jeśli dziecko pokocha cię tak bardzo, że nie tylko będzie się tobą bawić, ale też NAPRAWDĘ cię kochać.”

sobota, 11 kwietnia 2015

Najeżony temat - jeż, książka i poduszka

Atmosfera może  okazać się bardzo najeżona, o czym zaraz się sami przekonacie. Ale bez obaw....Nikt tu się nie będzie najeżony, nikt nie będzie się dąsał i gniewał, i nikt nie ukłuje się w palec, ani nie wpadnie na  tajemniczą postać pokrytą sterczącymi, ostrymi igłami. Nic z tych rzeczy....
Kuba bardzo lubi jeże, a to przez sentyment jakim darzy  główne postaci jego ulubionych książeczek.
Lubi jeża Kolczatka, który poszukuje miejsca na zimowy sen, podziwia Jeżyka, który się usamodzielnia i opuszcza rodzinne strony w poszukiwaniu własnego miejsca, a przede wszystkim podziwia intelekt i zdolności dedukcyjne jeża Pepe, który rozwiązuje kryminalne zagadki.
W z jednej z  książeczek Zagadki jeża Pepa poznajemy psa Muchomora, którego problemem są znikające kości. Pies Muchomor martwi się, że dopadła go starcza demencja, ponieważ nie może odnaleźć kości w miejscach, w których je wcześniej zakopał. I tu pojawia się jeż Pepe i pomaga rozwikłać tą tajemniczą sprawę. POLECAM.


I z tej miłości Kuby do jeży postanowiłam zrobić dla niego poduszkę. Jeż ma kolce, jak przystało na jeża, ale te kolce są bezpieczne dla otoczenia, ponieważ nie kłują. Pan Jeż jest jedyny w swoim rodzaju, bo do takiego jeża można, a nawet trzeba się przytulić:).


czwartek, 9 kwietnia 2015

Zwierzątka z papieru

Zabawki z papieru chociaż niezbyt trwałe, są pełne uroku:) ....są łatwe do wykonania i zapewniają super zabawę. Na 100 % nie znudzą się dziecku, prędzej ulegną samozagładzie....A jak się już  rozpadną na amen i zapadną pod ziemię, to szybko można powołać do życia kolejne papierowe stworzenia:)


wtorek, 7 kwietnia 2015

Lody w Dubrowniku

Dubrownik warto zobaczyć.....
Stare Miasto jest naprawdę niezwykłe.......
...gdyby tylko choć na moment opustoszało.....wtedy można by się nacieszyć pięknymi widokami. Bądźcie przygotowani na dzikie tłumy kłębiące się już przy fontannie Onufrego, zaraz przy samej bramie wejściowej.
...........i te ceny zwalające z nóg.................szkoda gadać....
lody pyszne...polecam...tyle kolorów...tyle smaków......obłęd..... i smakują tysiąc razy lepiej niż te z krakowskiego Kazimierza....A lody z Kazimierza cieszą się dużą popularnością. Jak tylko robi się ciepło, przed krakowską lodziarnią stoi kilometrowa kolejka jak za komuny  w oczekiwaniu na porcję lodów....może i są dobre, ale jak spróbujecie lodów w Chorwacji lub we Włoszech, to padniecie na kolana z zachwytu.