Czy zdarzyło Wam się w roztargnieniu wyjść na zewnątrz w kapciach? Nie mam tu na myśli wyjścia w domowych pantoflach do ogródka, czy do skrzynki pocztowej po listy. Czy zdarzyło Wam się w takim nieformalnym obuwiu pójść do sklepu, do przychodni lub innego publicznego przybytku?
Mój M. w swoim zamyśleniu zapomniał o tym, by zmienić Kubusiowi obuwie i wyszli tak z przedszkola. Dopiero po chwili zauważył, że jego dziecko idzie po śniegu w pantoflach. Na szczęście to nie był długi spacer do parku, tylko dystans oddzielający ich od auta zaparkowanego koło przedszkola. Poza tym w połowie drogi M. zorientował się ,że coś tu się nie zgadza i obaj zawrócili do szatni. Teraz M. się zastanawia, czy pantofle Kuby wyschną na jutro ? Tak na wszelki wypadek spakujemy zapasowe pantofle.
Ja na sumieniu mam malutki incydent i znowu z Kubą w roli głównej. Muszę się przyznać, że raz Kubusia w skarpetkach (na szczęście nie w kapciach) umieściłam w wannie pełnej wody. Dramatu nie było:) Raczej konsternacja Kuby i mój śmiech, zaraz po tym, jak klepnęłam się w czoło!
A co do pantofli, to od razu przypomina mi się książka o Stulatku, który wyskoczył przez okno i zniknął. Jak to Allan Karlsson stał wśród bratków na rabacie wzdłuż jednej ze ścian domu spokojnej starości i się wahał. Miał na sobie brązową marynarkę, brązowe spodnie i parę brązowych kapci.(...) Aktualnie uciekał z własnego przyjęcia urodzinowego.Abstrahując od tematu, stulatek był urokliwy i tytuł książki też. Okazało się, że wśród znajomych staruszka można było wymienić Trumana, Churchilla i Stalina. A potem wyszło na jaw, że poznał się także z Mao Zedongiem. HMMM W pewnym momencie zaczęła mnie ta historia nudzić. Bo jakby powstało kilka tomów tej staruszka historii, to można by było wymieniać tych sławnych ludzi, którzy żyli w tym samym czasie, a których nie zdążył poznać. A taki fajny był z tego staruszka staruszek w obszczykapciach.
I tu przydałoby się zdjęcie z kapciami z domowej kolekcji, ale będzie zdjęcie z internetu:
Cudna historia :) Na kaloryferze powinny wyschnąć :)
OdpowiedzUsuńW kapciach mi się nie zdarzyło, ale w jednym bucie innym, drugim innym, owszem :) Za to chodzenie w skarpetkach nie do pary, to już u mnie standard.
haha, Dwa różne buty? to się nazywa roztargnienie...muszę się przyznać, że też raz do pracy wybrałam się w różnych skarpetkach i zorientowałam się dopiero koło południa :)
OdpowiedzUsuń