Piazza Marina to nieduży plac w Palermo, otoczony urokliwymi kamienicami. Tam co niedzielę odbywa się targ staroci ...kto ma szczęście, może trafić na okazję i zakupić wymarzony stary zegar, sycylijską marionetkę, a nawet - co ciekawe - rosyjską matrioszkę!!!
Sercem tego placu jest park Giardino Garibaldi, w którym rosną figowce...figowce iście z horroru, bo to figowce dusiciele.Nie chciałabym się tam znaleźć w nocy...brrrr.....Na drzewach rosną pasożyty w postaci lian, które opadają aż do ziemi, gdzie póżniej zapuszczają korzenie i dobierają się do zapasów wody i innych życiodajnych minerałów drzewa. A bezbronne drzewo mimo, że wygląda na silne jak dąb, zaczyna obumierać i pod jego grubą korą zaczyna się próchnica.
Na placu, prócz oryginalnych drzew, naszą uwagę przykuł jarmarczny, kolorowy wóz, którego właściciel sprzedawał pieczone kasztany.Musieliśmy oczywiście zaspokoić naszą ciekawość i spróbować tych snack-ów...tym bardziej, że pan nas zachęcał słowem mangiare (z tłumaczeniem z języka włoskiego na język migowy). Smak kasztanów przypomina słodkawe ziemniaki ....żaden rarytas, ale warto przetestować na własnych kubkach smakowych.
Proszę mi wierzyć, że sprzedawca kasztanów siedzi za kierownicą, choć jest praktycznie niewidoczny za sprawą wszędobylskich bibelotów i innych gadżetów. Oby tylko on sam widział drogę, którą podąża tym swoim cyrkowym pojazdem.
Widzę,że prowadzisz blog od niedawna więc życzę Ci dużo inspiracji w jego rozwijaniu.Piękne zdjęcia:) Zapraszam do siebie: www.furnicouture.blogspot.com Pozdrawiam, Anita
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia, szczególnie podobają mi się drzewa z ukorzenionymi lianami, podobnie działają zabójczo na drzewo opieńki, my je zjadamy ale one zjadają też zdrowe drzewa ich korzenie sięgają daleko w środek pnia.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że masz bardzo ciekawego bloga.