Jakiś czas temu Kuba miał wypadek podczas kąpieli, właściwie już podczas
opuszczania wanny. Niefortunnie zawadził nóżką o kant szyby prysznicowej i krew
się polała. Trochę bolało, było trochę płaczu. Następnego dnia Kuba już nie
myślał o wypadku łazienkowym do czasu, kiedy znowu przyszła pora kąpieli. Kiedy zobaczył plasterek na nodze, płaczu
nie było (dzielny mężczyzna)…do czasu, kiedy plasterek zaczął się odklejać w wodzie….wtedy
rozległo się głośne auaaaaaaaaaaa. Historia powtarzała się przez kilka kolejnych dni i przebiegała w podobny sposób:
1.Kuba zdejmuje skarpetki przed kąpielą, na widok plasterka
woła auuuuuuuuuuuua lub aaaaaaaaaa
2. Kuba orientuje się, że nie wie, co jest pod plasterkiem, więc nie ma powodu
lamentować, bo właściwie nic go nie boli..jęki ustają
3. Kuba wskakuje do wanny, urządza zabawy i dzikie harce w wodzie, pływa, gotuje zupę w plastikowych kubeczkach, bawi się ze zwierzętami z safari itp. jest
super do czasu, aż plasterek zaczyna
się odklejać.
4. Kuba widzi rankę i zaczyna histeryzować,
5. Wyciągam go szybko z wanny, ciągle ryczy… odklejam mokry plasterek…
ciągle ryczy ... przyklejam wcześniej przygotowany plasterek.....momentalnie
płacz, krzyki, lamenty kończą
się…już nie boli..
Jak ręką odjął w sensie dosłownym i przenośnym, w każdym sensie!
ps.Do wszystkich zainteresowanych: Powyższa historia nie wywarła negatywnego wpływu na dalszy kontakt Kuby z wodą. Nie unika kąpieli:)..Wręcz przeciwnie,,,niedawno Kuba stwierdził w wannie, że on już nie umie pływać i musimy pojechać na wakacje...no tak, w naturalnych, pięknych okolicznościach przyrody pamięć wraca....morza szum, ptaków śpiew tralalala......Kuba dobrze kombinuje:)
Bo plasterki działają na duszę, a nie na nogę :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie mistrz!
Wspaniale to zdiagnozowałaś:)
Usuń