Jakis czas temu, siedząc wieczorem z mężem, (być może popijając wino) stwierdziliśmy, że fajnie byłoby coś kolekcjonować...Pozazdrościliśmy tym, co zbierają znaczki, monety, porcelanowe słonie..pozazdrościliśmy nie samym zbieranych przedmiotów, lecz samej frajdy ze zbieractwa...I wpadliśmy na pomysł, by z każdej podróży przywozić wino.....rodzaj pamiątki z wakacji...
I przechodząc od słowa do czynu, z ostatniej podróży na Sycylię przywieźliśmy trzy butelki cudnego nektaru; wino migdałowe z Taorminy, wino Etna z winogron rosnących na zboczach wulkanu oraz wino Marsala wzmacniane mocnym alkoholem..
Gdy nas kiedyś najdzie ochota na wspominki sycylijskie, otworzymy jedno z tych win i będziemy opowiadać naszym dzieciom, a może wnukom, jak miło tam było.
"Wino oświetla zacienione zakamarki duszy i czyni cuda, uwalniając utrudzone serca z nieznośnych ciężarów". Horacy
:) ja bym polecała zbierać jednak coś innego... bo nie wszystkie wina mogą leżeć... jeśli nie, to się po prostu psują... i szkoda pieniędzy... więc lepiej wina kupić do picia, a zbierać na przyszłość coś bardziej pewnego :)
OdpowiedzUsuńJa z podróży zbieram biżuterię :)
nie pomyslalam o tym aspekcie,,,,a biżuterię też lubię,,i szkatułki na biżuterię też, więc może to być dobry pomysł,,,dzięki za radę...
OdpowiedzUsuń