poniedziałek, 1 października 2012

Po góralsku

Nasza mała rodzinka spędziła weekend w Zakopanem. Pogoda dopisała i w sobotę zdobyliśmy "szczyt" i dotarliśmy nad Morskie Oko. To było nie lada wyzwanie dla takich laików jak Nowaki...ale podołaliśmy. Dla Kuby to był pikuś, bo on całą wyprawę spędził w wózku, podziwiając górskie pejzaże. Pierwszy raz widział szczyty gór i tyyyyyyyyle drzew w jednym miejscu(choć w jego ulubionym parku białoprądnickim też jest wiele drzew, ale nie aż tyle i w dodatku są liściaste, a nie iglaste)....A Morskie Oko??????Cóż.... Kuba gapił się na jezioro jak na malowane wrota....nigdy dotąd nie widział takiego piękna, takiego błękitu wody. Jego dotychczasowe doświadczenia oscylowały wokół wody z wanienki, w której się pluska wieczorami .....i daleko jej do tej górskiej. Trudy dnia zrekompensowaliśmy sobie kwaśnicą na boczku. A Kuba dostał mleko:) i wypił je bez trudu:)
Musieliśmy także "zaliczyć" Krupówki...i oczywiście Góralskie Sukiennice skusiły nas swoimi dobrami...Trochę dutków wydaliśmy. Dla Kuby najwiekszą atrakcją były duże misie, bobry i króliczki, które nie wiedząc dlaczego chciały sobie zrobić z nim zdjęcie.Co to, to nie!!!  On po pierwsze wolał sobie robić zdjęcia z rodzicami, a po drugie uważał, że to za wcześnie na takie spoufalanie. Trzeba zachować dystans i ostrożność wobec obcych, choćby nie wiem jak byli mięciutcy i futrzaści. Hej!!!!



Górskie widoczki w nastepnej odsłonie:)

2 komentarze: